Moi, a raczej moi moi!

Mamo, tato mówię po fińsku… niebardzo.

Koniec kursów językowych. Moja nauka fińskiego w Lahti dobiegła końca. Radość i smutek.

Dlaczego smutek?
– brak rytmicznego spotykania koleżanek;
Oczywiście, możemy do siebie napisać, umówić wspólny termin i wyjść, ale na fiński chodziło się po prostu i było wiadome, że kogoś się spotka.
– brak nauki języka;
Faktem ogólnie przyjętym jest to, że w obcym kraju języka urzędowego uczy się najskuteczniej. No i cześć. Dalsza część w radościach.
– już nie znikam z domu;

Radości:
– koleżanki, koleżankami;
Tak serio to nie wszystkich z kursu lubiłam. Możecie myśleć co chcecie, ale zanim.. Odpowiedz na pytanie czy lubiłeś całą swoją klasę w liceum? No właśnie.
– brak nauki języka;
Nie mam nic do języka, właściwie chodzi o nauczycielkę.. która na lekcji mówiła do uczniów, żeby nie zadawali pytań. Ten punkt powinien się nazywać pa pa Marina ;)
– czuje, że wracam do domu… ale zanim to nastąpi to zamieszkam na innm kntynencie!

Zdjęcie: zima jest grzeczna, więc postanowiła imprezować na Islandii!

P. S. Wiedziałam, że fiński będzie z boku, w końcu mieszkam w polskiej rodzinie ;)

zdjęcie: lisek radości