Plum!

W nawiązaniu do wczorajszego wpisu, który możecie przeczytać tutaj, chciałam Wam opowiedzieć o drugiej, zaraz po siłowni, ulubionej sportowej rozrywce :)

Czy już wiecie o czym będzie mowa? Dokładnie tak!
Uwielbiam fakt, że do dyspozyji przy domu mamy basen. Nie posiada on żadnych udziwnień. Zwykły prostokąt z wodą. Jednak sprawia mi taką frajdę, że ho ho!

Chodzimy na niego codziennie i pływamy (wygłupiamy) 1-2 godziny. Bella świetnie pływa, wiec cały czas chce, by liczyć jej czas pokonania jednej długości. Jeszcze chwilka i będzie szybsza, niż ja (a to nie jest jakieś bardzo skomplikowane ;) ).

Nasz basen:

Wczoraj byliśmy na basenie, który znajduje się przy starym mieszkaniu taty. Zawsze chciałam popływać w takim miejscu, gdzie woda kończy sie równo z budynkiem, a że tutaj znajduje się ona na 4 piętrze to daje podwójny efekt!

Nieodłącznym kompanem wody jest słońce. Mam plan na ten tydzien opalania się, ale jest pohmurno :( a może słońce też opala, nawet jeśli go nie widać?

Zdjęcie: basen w starym mieszkaniu