Mało wrażeń? Zapraszam na kolejny dzień poznawania HCM City :)
Wtorkowe przedpołudnie okazał się bardziej napięte, niż poniedziałkowe, ale dzięki temu pan kierowca miał więcej pracy i mniej się nudził :) Po wrażeniach jakie zapewniło mi muzeum pozostałości wojennych, postanowiłam trochę się zrelaksować.
Na pierwszy rzut poszła opera. Jej budowe rozpoczęto 1901 roku, a zakończono w 1911. Staruszka na swój wiek jest znakomicie zachowana! Znajduje się w samym sercu Sajgonu (albo nazywając współcześnie Ho Chi Minh City). Możliwie jest także zwiedzanie wnętrza opery, jednak należy wcześniej wykupić bilet i mieć czas w wyznaczone dni o 18:00. Być może kiedyś po prostu wybiore się tam na jakieś występy, będę mieć zwiedzanie w cenie ;)
Kolejnym punktem był gmach poczty głównej, którą widziałam podczas zwiedzania katedry, bo znajduje się po prawej stronie, jednak wtedy myślałam, że to dworzec autobusowy… Tak czy inaczej nadrobiłam ten punkt i bardzo się ciesze! Miejsce robi ogromne wrażenie! Na głównej ścianie umieszczono portret Ho Chi Minh’a, który czujnym okiem nas obserwuje. Przy wejściu po prawej i lewej stronie umieszczone są oryginalne budki telefoniczne. Zwyczajowo (powoli to dla mnie norma, a nie szok) panuje tam szum, ścisk i ogrom lepkich ludzi!
Ostatnim punktem był park. Oaza spokoju, wiewiórek, ludzi trenujących tai chi.. sielski spokój, cień, woda i krzaczki powycinane w zwierzątka, smoki, wyspa kaktusów, małych świątyń. Czułam się jak dziecko, bo co krok to nowy zachwyt.
Tylko potem było mi troszkę smutno, że widze tyle cudowności, ale nie mogę podzielić się z Memełem na żywo spostrzeżeniami.. Och, well..
zdjęcie: mała przerwa