Pomimo tego, iż zajmowanie się ogrodem nie jest moim obowiązkiem to ja bardzo to zajęcie polubiłam. Zaczęło się od podlewaniu kwiatów, wykopywaniu bulw słonecznika na zupę, kończąc na grabieniu liści. Teren zielony jest dosyć pochyły i mocno zadrzewiony, więc liście mają co zasypać. Pierwszy raz, gdy zabrałam się za grabienie miałam nieustanne poczucie ze czeszę trawę lub tez głaszcze ją, ale z czasem doszło jeszcze jedno skojarzenie zamiatanie trawnika. Tak czy inaczej, ulubię to zajęcie, szczególnie ze poświęcić muszę na nie godzinę, więc ni za dużo. Gdy tak zamyślona zamiatałam trawnik na głowę spadła mi szyszka.. odbiła się majestatycznie i upadła na ziemię, a szmer spowodowany przedzieraniem się przez gałęzie zamiast ustać, wzmógł się. Spojrzałam w górę, a nade mną siedziała wiewiórka. Próbowała się nie ruszać, ale gałąź, którą wybrała była zdecydowanie za licha w stosunku do jej wagi.. Ona patrzy na mnie, ja na nią. Czas się zatrzymał. Ona rusza nosem, ja w myślach układam co mogłabym zrobić, by wyjąć telefon bez spłoszenia maleństwa. Powoli, powolutku sięgam do kie… Uciekła! Odprowadziłam ją wzrokiem do jej domku. Szczęśliwie wybrała drzewo w naszym ogrodzie.
Trzy tygodnie wcześniej.
Wchodziłam po schodach na pierwsze piętro. Zawsze wyglądam przez szybę, która rozciąga się, zamiast ściany, na całą wysokość schodów. Widok nieszczególny: trawnik, biały płotek, trawnik, dom sąsiadów. Tego dnia jednak widok był nieco inny. Wchodzę, patrzę, a na przeciwko mnie siedzi wiewiórka z orzechem w łapkach. Siedzi jakby nigdy nic. Siedzi i się gapi na mnie. Ona na mnie, a ja na nią. Chyba jej się to nie spodobało.. Wypieła ogonek i uciekła po płocie w stronę ogrodu. Ciekawe gdzie mieszka?
zdjęcie: mojej wiewiórki nie udało mi się złapać na zdjęciu, ale porzyczyłam od berlinski2.blox.pl jego zwierzątko.
Brawo. Gratulacje dla autora