Wiesz dlaczego kocham podróżować? Hmm.. pewnie, uwielbiam widoki zapierające dech w piersiach i to uczucie w brzuchu, gdy po wdrapaniu się na szczyt mogę je podziwiać. Kiedy zatrzymuje się ktoś, zupełnie przypadkowy, na stopa i przez całą drogę chłonę jego historię. Bywa także tak, że kierowca zadaje celne pytania.. Uwielbiam tę wolność. Poczucie, że mogę wszystko.. Podróże kształtują mnie i wyznaczają moje granice, które skutecznie przesuwam.
Jednak przede wszystkim nawet podczas samotnej podróży czuje, że ludzie stają mi się bliżsi. Kiedy jesteś w podróży stajesz się uważniejszy na otoczenie. Chętniej przysłuchujesz się temu co dzieje się dookoła. Szukasz i doświadczasz.
Nie ważne jak daleko jesteś od domu. Ważne, że z niego wychodzisz. Kilka dni temu spotkałam podróż. Brzmi absurdalnie. Zaraz wszystko Ci wyjaśnię. Posłuchaj.
Na jednym z wrocławskich przystanków zagadała do mnie starsza pani. Była bardzo wzburzona, że przez torowisko, a nie po pasach, przechodzi emeryt. Nie dosłyszałam, bo w uszach miałam słuchawki. Wyjęłam je, a kobieta powtórzyła „dokąd może mu się, aż tak śpieszyć, by przypłacić życiem?”. Uśmiechnęłam się życzliwie, bo nigdy nie wiem jak prowadzić przystankowo – poczekalniowe rozmowy ze starszymi ludźmi. Pani pociągnęła temat dalej. Zadziwiające było to, że wszystkie komentarze, które ona wypowiedziała w pełni pokrywały się z tym co sama myślę. Jej słowa były dobierane bardzo uważnie, a myśli poukładane. Po kilku minutach Pani zorientowała się, że już trochę prowadzi swój monolog i z serdecznością zauważyła, że ma swoje lata, mieszka sama i to tak z samotności do mnie zagadała. To jeszcze bardziej wyostrzyło moją uwagę. Pani Maria (bardzo pasowałoby do niej to imię) zaczęła opowiadać o swoich podróżach. W jej głosie było słychać radość.. zaczęła o Monachium, aby zaraz potem przejść do historii swojej wyprawy po stanach. Opowiadała z taką pasją.. niestety autobus przyjechał, a my usiadłyśmy kilka siedzeń od siebie. Chciałam zacząć czytać książkę, ale w głowie wciąż miałam Nowy Jork z opowieści p. Marii. Dotknęło mnie to, że pomimo swoich osiemdziesięciu lat ona wciąż kojarzyła tak wiele szczegółów. Jej opowieści niosły także zapach.. Kilka przystanków dalej zwolniło się koło mnie miejsce, a staruszka przysiadła się do mnie. Widząc, że mam książkę w ręku obiecała nie przeszkadzać. Szkoda by było pozostawić historię o Nowym Jorku bez zakończania. Schowałam książkę do plecaka i słuchałam dalej…
Co dało mi to spotkanie? Na pewno wiarę w to, że podróże otwierają nie tylko głowy, ale i serca. A i jeszcze jedno.. Maria miała w oczach takie ciepłe światełko. Wcześniej widziałam je tylko raz.
Zdjęcie: Nowy Jork z internetów
A tak z zupełnie innej beczki
dzisiaj siedzieliśmy w pizzerii w Strzyżowie w ogródku na zewnątrz, czekając na pizzę (albo już jedząc, nie pamiętam). Przy sąsiednim stoliku siedziały dwie panie, jedna opowiadała, że będąc w jakimś obcym kraju, może Londyn, był tam „Buckhingam Palace” – wszystko tam jest oznaczone, drogowskazy, więc nie da się zgubić – mówiła. Ale pamiętam, jak byłam u ciebie – ciągnęła dalej do swojej koleżanki – w Nowym Jorku (sic), skręciłam chyba 2 ulice dalej, błądziłam przez godzinę, zanim udało mi się wrócić w znajome miejsce. – –
i tak dalej. Wieczorem siedzimy z Asią i mówi: słuchałeś tych kobiet w pizzerii? – gdy to mówiła przyszedł komunikat na mój tel. Przeczytałem i pytam, co dokładnie te kobiety? – Asia: o Nowym Jorku itp. – No to patrz – i pokazałem jej w telefonie, że właśnie dodałaś nową notkę o NY :) tak że ten
Może to znak, że powinniśmy się tam wybrać? A może po prostu niezły zbieg okoliczności ;P
NYC musi zachwycać na żywo.. Czyż nie? Ta moja p. Maria to mnie oczarowała zupełnie! Nawet głowę zadzierałam do góry, gdy mówiła o drapaczach chmur..
Też znam rewelacyjną panią Marię, ale ma tylko 79 lat i też masę niezwykłych historii do opowiedzenia, które z ogromną przyjemnością mam możliwość często słuchać :) poz.