Wróciłam z Nowego Jorku!

Nutka do notki.

Wiesz dlaczego kocham podróżować? Hmm.. pewnie, uwielbiam widoki zapierające dech w piersiach i to uczucie w brzuchu, gdy po wdrapaniu się na szczyt mogę je podziwiać. Kiedy zatrzymuje się ktoś, zupełnie przypadkowy, na stopa i przez całą drogę chłonę jego historię. Bywa także tak, że kierowca zadaje celne pytania.. Uwielbiam tę wolność. Poczucie, że mogę wszystko.. Podróże kształtują mnie i wyznaczają moje granice, które skutecznie przesuwam.

Jednak przede wszystkim nawet podczas samotnej podróży czuje, że ludzie stają mi się bliżsi. Kiedy jesteś w podróży stajesz się uważniejszy na otoczenie. Chętniej przysłuchujesz się temu co dzieje się dookoła. Szukasz i doświadczasz.

Nie ważne jak daleko jesteś od domu. Ważne, że z niego wychodzisz. Kilka dni temu spotkałam podróż. Brzmi absurdalnie. Zaraz wszystko Ci wyjaśnię. Posłuchaj.

Na jednym z wrocławskich przystanków zagadała do mnie starsza pani. Była bardzo wzburzona, że przez torowisko, a nie po pasach, przechodzi emeryt. Nie dosłyszałam, bo w uszach miałam słuchawki. Wyjęłam je, a kobieta powtórzyła „dokąd może mu się, aż tak śpieszyć, by przypłacić życiem?”. Uśmiechnęłam się życzliwie, bo nigdy nie wiem jak prowadzić przystankowo – poczekalniowe rozmowy ze starszymi ludźmi. Pani pociągnęła temat dalej. Zadziwiające było to,  że wszystkie komentarze, które ona wypowiedziała w pełni pokrywały się z tym co sama myślę. Jej słowa były dobierane bardzo uważnie, a myśli poukładane. Po kilku minutach Pani zorientowała się, że już trochę prowadzi swój monolog i z serdecznością zauważyła, że ma swoje lata, mieszka sama i to tak z samotności do mnie zagadała. To jeszcze bardziej wyostrzyło moją uwagę. Pani Maria (bardzo pasowałoby do niej to imię) zaczęła opowiadać o swoich podróżach. W jej głosie było słychać radość.. zaczęła o Monachium, aby zaraz potem przejść do historii swojej wyprawy po stanach. Opowiadała z taką pasją.. niestety autobus przyjechał, a my usiadłyśmy kilka siedzeń od siebie. Chciałam zacząć czytać książkę, ale w głowie wciąż miałam Nowy Jork z opowieści p. Marii. Dotknęło mnie to, że pomimo swoich osiemdziesięciu lat ona wciąż kojarzyła tak wiele szczegółów. Jej opowieści niosły także zapach.. Kilka przystanków dalej zwolniło się koło mnie miejsce, a  staruszka przysiadła się do mnie. Widząc, że mam książkę w ręku obiecała nie przeszkadzać. Szkoda by było pozostawić historię o Nowym Jorku bez zakończania. Schowałam książkę do plecaka i słuchałam dalej…

Co dało mi to spotkanie? Na pewno wiarę w to, że podróże otwierają nie tylko głowy, ale i serca. A i jeszcze jedno.. Maria miała w oczach takie ciepłe światełko. Wcześniej widziałam je tylko raz.

Zdjęcie: Nowy Jork z internetów