Zgadul zgadula, gdzie złota kula…

Wiedzieliście o tym, że środa nie był całkiem zwykłym dniem? Na pewno nie… Posłuchajcie.

Od rana czułam lekkie mrowienie nerwów. Nic się nie stało… Nic specjalnego. Poprostu moje nerwy chciały mnie połaskotać. Gilig, gili…

Pierwszy etap mijania dnia przepłynął… Pierwszy czyli „jeszcze trochę i dzieci wrócą ze szkoły”. Drugi właściwie też… „Co zjesz małego?” Oraz pytanie faworyt, po którym rozwija się akcja… Mniej lub bardziej dynamiczn! Ale zawsze akcja „co masz zadane?”.

Czas odebrać Sissi. Wkładam do kieszeni klucze do domu i telefon. kurat trafiłam na moment kiedy dzieci wychodziły na podwórko. Prawie ubrana dziewczynka siedzi jeszcze w przedszkolu. Brakuje tylko rękawiczek. Pytam: „Gdzie rękawiczki?” Odpowiada: „tu”. Dwie różne rękawiczki, owszem różowe, ale… Różne. A jak różne to nie para. Dwie nauczycielki szukają, a ja przypominam sobie sytuację, gdy jakiś rodzic zawracał głowę sweterkiem, czy butami… Wyrywam się z zamyślenia i proszę, aby panie już nie szukały, w końcu komu to przeszkadza, że rękawiczki są inne, ważne, że grzeją dłonie.

wracamy do domu, wychodzimy z auta i… nie mam klucza. Drzwi otwiera mi Iwo. Gdy wraca mama, ja wracam do przedszkola, gdzid pytam, a raczej prôbuję zapytać: „zgubiłam…” – rezolutna brunetka przerywa mi w pół zdania – „klucze?” Po chwili wracam zadowolona z kluczami w kieszeni.

opowiadam, że zgubiłam klucze i bla bla bla, potem, że ubrałam rano rękawiczki, a nie było. Otwieram koszyk z rękawiczkami, a tam dwie pary, cztery różowe rękawiczki.

Zgaduj zgadula, gdzie różowe rękawiczki?

zdjęcie: zagubiony i odnaleziony…