Katedra Notre Dame, Pałac Zjednoczenia.

Czas ruszyć w miasto i zacząć aktywnie je poznawać. Sprzyja temu fakt, iż dzieci są już zdrowe, więc odmeldowały się do szkoły!

Około godziny 9 rano, ruszyłam odwiedzić pierwszą (i jak mi się wydawało jedyną) atrakcję piątkowego zwiedzania katedry Notre Dame. Być może zadziwi Was fakt, iż wiele razy słyszeliście o tym budynku, ale odnośnie Paryża, a nie Ho Chi Minh City, więc o co chodzi? Śpieszę z wyjaśnieniem, iż Wietnam był kolonią francuską, stąd zbieżność nazw. Proste? Bardzo! Pełna nazwa tego miejsca to Bazylika Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia.

Cała katedra w całości zbudowana została z materiałów sprowadzonych z Francji, jednak podczas II Wojny Światowej niektóre elementy zostały zniszczone i zastąpione lokalnymi wyrobami, niższej kategorii.

Wnętrze nie jest okazałe, jakby można było się spodziewać dzięki doświadczenią wyniesionym podczas innych miejsc sakralnych w Europie. Wrażenie robi piękny sufit (łukowo-kokardkowy?). Dla zwiedzających udostępniono jedynie tylną część, gdzie możemy bliżej przyjżeć się Marii z neonową aureolą, a także po drugiej stronie św. Franciszkowi.

Przed katedrą 1959 ustawiono rzeźbe Matki Boskiej, wykonanej z granitu w Rzymie. Związana jest z nią cudowna historia! W 2002 roku, podobno na policzku Matki Boskiej pojawiła się łza i natychmiast ogłoszono ją Cudowną Płaczącą Matką Boską z Sajgonu :)

Gdy poprosiłam kierowce o powrót do domu, on zwyczajowo odpowiedział yes, yes.. I zabrał mnie do Pałacu Zjednoczenia, który mieści się rzut kamieniem od pierwszej atrakcji. Moje zdzwiwienie było ogromne, bo nie miałam pojęcia dlaczego podjechaliśmy pod bramę tak okazałego budynku i właściwie co to za budynek?!

Budynek okazał się właśnie Pałacem Zjednoczenia, czyli miejscem spotkań prezydenta Wietnamu z głowami innych państw, a także jego prywatną rezydencją i bunkrem.

Przekraczając próg budynku miałam wrażenie, że przeniosłam się 40 lat w tył! Meble klasyczne, ciężkie PRL-owskie, obite pluszem. Jednak było to ciekawe doświadczenie! Mogę teraz mówić, że byłam w prywatnym apartamencie prezydenta Wietnamu!

 Zdjęcie: element w katedrze Notre Dame