Statystyczny Polak swój wolny czas uwielbia przeznaczać na spacery… po centrum handlowym. A czy wiecie czym zajmuje się przeciętny Wietnamczyk w dużym mieście (Właściwie to gigantycznym, bo mieszka tu ponad 9 milionów ludzi!)?
Z moich obserwacji wynika, że niewiele ich różni od Polaków. Swoje spostrzeżenia poczyniłam w ubiegłą sobotę podczas spacerów po jednym z Hocimińskich (mogę tak napisać?) galerii handlowych.
Nasz pierwszy przystanek to tajska restauracja. Zwyczajowo zamówiliśmy wiele potraw do wspólnego podziału. Bardzo mi się to podoba, ponieważ mogę spróbować wielu smaków, nie martwiąc się, że nie zjem swojej porcji., bo poprostu jej nie mam! Ha! Jedzenie było dobre, a miejsce ciepło – pomarańczowe. Myślę, że jeszcze kiedyś tam wrócimy.
Następnie udaliśmy się do miejsca rozrywki, która spodobałaby się nie tylko dziecku, ale także dorosłemu (Memeł?). Może mieliście okazję w latach 90 odwiedzić salon z automatami? Tutaj, salon w rzeczywistości to ooooogromna powierzchnia z automatami, kinem 5D, miejscem dla samochodzików napędzanych prądem. Super pomysł, by wydać worek monet i wyjść z.. niczym ;)
Ostatnim punktem były ptysie. Nie bylejakie, bo najlepsze jakie jadłam od lat. (Choć na Psiaku są najlepsze lody z automatu!) można wybierać w olbrzymiej liczbie kremów, jest nawet z zielonej herbaty, jednak ja postawiłam na tradycyjnego z waniliowym wypełnieniem. Pani napełnia ciastko przy kliencie, a potem cap i znika w brzuszku. REWELACJA!
Zdjęcie: słoń z restauracji.