Dzień dobry! Poproszę kawę. Dziękuje.

Ręka do góry, kto nie wyobraża sobie poranka bez kubka gorącej, aromatycznej kawy z mlekiem i cukrem? Ewentualnie na sposób fiński z miodem i cynamonem?

Ja przez ostatnie 10 miesięcy tak witałam poranek. Kubek kawy. Choć przewrotnie muszę przyznać, że nie wypicie jej nie jest dla mnie dramatem. Bardziej traktowałam to jako znak, iż nowy dzień właśnie się zaczyna, więc hop do pracy. Gdy wracałam do Polski o kawie szybko zapominałam, szczególnie tej porannej.

Dużo ważniejsza jest dla mnie wieczorna herbata. Herbata + łyżeczka miodu + kocyk = szczęście absolutne. Jednak…

Przy niemal 40 stopniowych upałach i lepkości mój wieczorny rytuał nie sprawia mi już radości. A jeżeli chodzi o kawę to.. nie mamy ekspresu.

Spokojnie.. wiem, że można zrobić kawę bez ekspresu, ale.. jakoś nie czuje jakiegoś przymusu by w ogóle ją pić. Jeżeli już bym musiała to na przeciw moim potrzebą wychodzi kawiarnia Delfin!

Nie byłam w wielu kawiarniach w CHM, właściwie byłam w tej jednej, ale to mi w zupełności wystarczy. Nie potrzebuje testować innych miejsc. Jestem fanem Delfina. Pracują tam młodzi ludzie, w głownej mierze studenci. Przez co klimat jest luźny i przyjemny. Kawiarnia mieści się na rogu, a dla spragnionych klientów oferuje stołki barowe na zewnątrz, a także w małej klimatyzowanej sali. Wybór i ceny są bardzo dobre, bo za ice latte zapłacimy 8zł :)

Ostatnio przed Delfinem jeden z kelnerów zaparkował swój rower *_*

 Zdjęcie: kawiarnia Delfin