Dzisiaj jest dzień szczególny, bo hosttata ma urodziny.. Jednak rano postanowiłam ruszyć na muzea, a właściwie do jednego konkretnego – Muzeum sztuki. Let’s go!
Wczorajszy dzień był dniem odpoczynku, ale nie do końca taki był.. Musiałam zająć się sprawami mojej przyszłej pracy, ale o tym póki co ani mru mru :) Wybrałam się także do sklepu z pamiątkami (nic nie kupiłam) oraz do marketu po napój gazowany (kupiłam Mirinde o smaku jakiś gałązek i smakowało jak fińskie lukrecje :/ Czyli ogólnie fujka!). Takie to były owoce czwartku. Póki co jestem w drodze do wcześniej wspomnianego muzeum.
Edit: u mnie jest po 22 i właśnie uporałam się z dniem. Zapraszam do opowiastki na temat muzeum ;)
Przede wszystkim należy nadmienić, że nie jestem krytykiem sztuki, znawcą czy konserem. Ja po prostu lubię oglądać ładne rzeczy.
Główną atrakcją był dla mnie budynek. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach był on pozostałością po Francuzach. Dla mnie jednak jest to styl, który można spotkać na Kubie ;) Wielkie okna z drewnianymi żaluzjami etc. Wracając do samego muzeum to 10 000 DVN co daje 1,5 PLN jest porażająca! Rozumiem, że jest to upowszechnieniem sztuki, ale jest jakiś poziom ;)
Przede wszystkim najbardziej wywarły na mńie wrażenie rzeźby! Miałam ochotę patrzeć na nie cały dzień, a najlepiej kupić miniaturkę i się jej przyglądać! Taka sztuka!
Kolejną grupą sztuki, która sprawiła, że chciałabym być w tym muzeum dłużej i dłużej były szkice tuszem, a z nich numerem jeden jest dla mnie obrazek wyróżniony na stronie głównej!
Bardzo się cieszę, że trafiłam na wystawę specjalną, gdyż żywe kolory i niebanalna wielkość olejnych obrazów robi wo ho w głowie.
Ostatnim zbiorem sztuki są dzieła, które w jakiś sposób mnie przyciągneły do siebie, nie pytajcie dlaczego ;)
Zdjęcie: szkic