„Przed wszystkimi podróżami: w Bieszczady, na Jukatan, do Patagonii, dookoła świata, na biegun północny, południowy, na Księżyc, na Marsa, na Wenus, dokądkolwiek, przed wszystkimi tymi podróżami – jest jedna prawdziwa podróż i absolutna: w głąb siebie.” E. Stachura
Być może spodziewasz się przeczytać tutaj o cudownościach związanych z podróżami. Może szukasz porad, wskazówek, tipów. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inaczej, będzie tak jak nigdy. Będzie w głąb. Będzie trochę na opak. Zapraszam. Czytaj uważnie!
Późny wieczór, a może nawet początek nocy. Siedzę w samochodzie na miejscu pasażera. Kierowca, po bardzo burzliwiej, wcześniejszej, wymianie zdań rzuca w moja stronę pytanie: „A co byś poleciła Stachury?” Cala sytuacja wydaje mi się tak irracjonalna, tak nierealna, dlaczego akurat wtedy przyszedł mu do głowy Edek? Oczywiście udzieliłam, mniej lub bardziej, wymijającej odpowiedzi, która rozmyła się w ciemnościach nocy.
Kilka dni później wraca do mnie to pytanie, zadaje je zupełnie ktoś inny. Chyba zupełnie nieświadomie odpowiadam także nie dość szczegółowo. Co mogę polecić? Wszystko. A może nic.. Kto by chciał, by mu polecono książkę, która nie jest do przeczytania tylko do przeżycia?
Wkrótce potem zapominam o tamtych rozmowach. Wracam do codziennych spraw ważnych i mniej. Nie spodziewanie wyjeżdżam do miejsca, w którym tym razem, sama zadaje pytanie: „A gdzie trzymasz coś Stachury?” Sięgam po Fabula Rasa i znowu zaczynam się rozpływać po każdej myśli. Ochhh… Zaczynam podróżować w głąb siebie. Przypominać sobie jak mając lat kilka układałam drogę z pięciotomowego, jeansowego wydania jego książek. Jak w domu brat mówił, że jedzie na spotkania Stachuriady. Jak zaczęłam poznawać wszystkich bliższych ludzi, którzy pojawili się w naszym życiu dzięki Edkowi. Jak kilka lat później zaczęłam sama sięgać po Steda, wtedy rozumiałam bardziej. Jak już całkiem duża i mądra zarażałam opowieściami wyczytanymi w jego książkach kolejnych, tym razem już, moich znajomych. Jak zachwycałam się jak dawny chłopak przyjaciółki cytował jej Steda.
Dlaczego Wam o tym piszę? Dlatego, że po tych wszystkich Stachurowych wspominkach pomyślałam sobie, że tak, fakt.. trzeba żyć i iść do przodu, trzeba poznawać nowych ludzi, nowe miejsca, zachwycać się malutkimi rzeczami, tak jak zawsze to robiłam. Jednak wiem, że wszystko co spotyka nas w przeszłości dalszej lub tej zmalowanej wczorajszym dniem także jest ważne. Gdyby nie to, że moja mama ponad 20 lat temu nie dostała kilku książek Stachury spod lady, może nigdy byśmy go nie poznali, a wtedy wszystko to co wydarzyło się dzięki niemu, wydarzyć by się nie mogło. Także.. trzeba być wdzięcznym za wczorajszy dzień! Właśnie po to by mieć siły na podróż w dzień kolejny. „Czasy: teraźniejszy i przyszły są skutkami przyczyny. Przyczyną jest przeszłość.” E. Stachura
Dzięki podróżom w czasie także można wiele się nauczyć. Trzeba być wrażliwym, dzięki temu świat smakuje zupełnie inaczej. Jeżeli możesz wracać myślami do szufladki z napisem „wspomnienia” z uśmiechem to znaczy, że dobrze przeżywasz życie. Gdybyś jednak się bał to robić, to śnięgnij po album ze zdjęciami, weź lampkę wina i wspominaj! A potem z dobrymi myślami idź dalej. „Pozostaje żyć. Po prostu i cudownie: żyć. Nie: chcieć żyć, lecz: żyć.” E. Stachura
zdjęcie: Jest inny świat