A czy Ty potrafisz wyjść ze swojej strafy bezpieczeństwa?

Jestem cała i zdrowa. Tak, wiem.. wiem.. długo za długo mnie nie było. Nie chcę się wykręcać, a że to i tamto, ale musicie wierzyć w moje literki, że miałam powód, by trochę zaniedbać tylemiejsc. Jednak, tak sobie pomyślałam, że należy Wam się jakiś prezent.. ale o nim pod koniec.

Nachodzi mnie czasami taka myśl, że rzuciłabym to wszystko i wyjechała. Was też? Jeżeli raz poczuje się wolność w sercu, która towarzyszy wyjazdom to już zawsze będzie się do tego stanu dążyć. Serio! Na pewno nie jedno z Was było zakochane.. mruu miłe uczucie motylowego brzucha? Ja w sercu mam miejsce, gdzie motylki mieszkają, a unoszą się do góry, gdy tylko zapach podróży jest wystarczająco blisko.

No dobrze… ale co innego wyjechać na wakacje/weekend/kilka dni, a co innego rzucić pracę i wyjechać na rok. Tutaj pojawia się magiczne wychodzenie ze strefy bezpieczeństwa. W ostatnim czasie wielu popularnych blogerów napisało o tym to i owo, ja jednak dziś odniosę to tylko do strefy, która mnie interesuje najbardziej – podróży.

Użyję własnego przykładu, bo jest on mi najbliższy :) Zapraszam na opowiastkę o wychodzeniu ze strefy bezpieczeństwa jaką jest ciepłe miejsce w pracy i doskonałe miejsce zamieszkania vs. kraina Muminków i sama nie wiem co tam mnie spotka.

Od zawsze uwielbiałam podróżować, a gdy pojawiała się najmniejsza okazja do przemieszczania się i poznawania nowych ludzi i miejsc to mój plecak był już gotowy. Im byłam starsza tym częściej sytuacje takie prowokowałam sama. Tutaj promocyjny lot za 2zł do Sztokholmu, a tam kilka dni w Oslo. Uwielbiam.

Gdy jest się studentem to czasu zawsze jest dużo, a pieniądze.. one zawsze się znajdują to chyba jakaś magia tego czasu. Najlepszą alternatywą w tym czasie jest Erasmus. Ktoś był? Ja bardzo chciałam… ale chyba nie najbardziej na świecie. Na swojego nie pojechałam, ale za to odwiedziłam moją przyjaciółkę w Tampere, której studiowanie w Finlandii spodobało się tak bardzo, że z pół roku zrobił się cały. Całkiem dobrze mi było poza granicami naszej Polski, ale też nie narzekałam, gdy mogłam odwiedzić miejsca bliższe.

Pragnienie wyjazdu na dłużej, a nawet zamieszkania poza krajem narastała od 2012r. gdy miałam niebywałą radość odwiedzenia Norwegii. Właściwie już będąc tam klamka zapadła i jestem pewna, że kiedyś będę mieszkać w małym domku z białym płotem, a podwórka będzie pilnować najcudowniejszy psiak – dog. Tak czy inaczej.. Życie płynęło dobrze, a w moim sercu Norwegia miała specjalne miejsce. Wystarczyło, że spojrzałam na zdjęcia z tej wyprawy, a uczucie wolności na nowo gościło we mnie. Kto wie ten wie ;)

Nadszedł dzień, kiedy powiedziałam o moich planach  Memełowi, a że jego były podobne oboje zgodziliśmy się, że trzeba począć jakieś kroki by w końcu zamieszkać w Norwegii. Zaczęłam przeszukiwać internet, trafiłam na stronę au pair i się zaczęło! Nie sądziłam, że tak szybko można odnaleźć rodzinę, a właściwie to oni odnaleźli mnie. Po kilku mejlach i rozmowie na Skype miałam nowy host dom w Lahti.

Dobrze, ale co z tą strefą bezpieczeństwa? Przecież to ogromna zmiana życia. We Wrocławiu miałam dobrą pracę, rodzinę, przyjaciół i Memeła. Tak.. miałam wszystkie cudowności, ale.. zawsze będzie ktoś/coś co trzyma nas w cieplutkim TymCoZnamy. Musiałabym być wyjątkowo naiwna czekając na cudowny moment, kiedyś tam w moim życiu. Mam nadzieje, że rozumiecie mnie dobrze. Jeżeli chcecie zmienić swoje życie musicie zrobić to sami, a nie oczekiwać, że ktoś lub coś to sprawi. Ta zasada działa na wszystkich płaszczyznach życia, nie tylko w podróżach. Nie lubisz swojej pracy? Zmień ją. Nie lubisz swojego samochodu? Sprzedaj i kup inny. Marzysz by mieć kota? Przygarnij go. Chcesz mieszkać w innym kraju? Znajdź w nim pracę.

Strach? Oczywiście! Wszyscy ludzie boją się tego, czego nie znają, ale.. po kilku chwilach to co nieznane oswaja się i już jest znane. Taaa daaam! Nie bój się, że sobie nie poradzisz, nie nastawiaj się negatywnie. Realizuj się! Co masz do stracenia? Nawet jeśli coś się nie powiedzie, to i tak wygrywasz doświadczenie : )

Ja miałam ogromne szczęście (ale moja fińska mama mówi, że to nie szczęście tylko dobrzy ludzie przyciągają dobre sytuacje), bo poznałam cudowną rodzinę i przez rok miałam radość z mieszkania w tak cudownym kraju jak Finlandia, a przypadkiem także w Wietnamie. Wszystko to dzięki temu, że pewnego dnia podjęłam decyzje, że nie boję się wyjechać sama, że nie boję się odejść z pracy, że nie boję się jechać w nieznane. Oczywiście miałam ogromne wsparcie moich najbliższych, ale.. to ja bardzo chciałam jechać.

Ty też chcesz wyjechać? Podejmij tę decyzję!

zdjęcie: Ślęża wita ;)

A niespodzianka jest taka, że od dziś raz w tygodniu będzie pojawiać się notka! Juuhuuu! :D Radość?